
27 grudnia 2009
14 grudnia 2009
Wyostrzyć zmysły na uczucia
30 listopada 2009
RATUJ SIĘ KTO MOŻE!
Mazury 2010 r
1-2-3 maja 2010 rok
Co już wiemy ?
Patronat nad naszą wyprawą objęła święta Tereska z Lisieux…rozmawiałam ,zgodziła się – już można prosić ją o wsparcie i obecność! Podpowiedziała też nam temat naszego Złazu:
"Moim powołaniem jest miłość"
Wiemy też , że każda z przewodniczek która zdecyduje się na będzie miała jedyną w swoim rodzaju okazję na wzięcie udziału w wielkim poszukiwaniu „SKARBU” …czym jest ten skarb dowiemy się na miejscu ale zaznaczam że naprawdę warto podjąć wyzwanie wyjazdu…

"Chcę, przebywając w niebie, czynić dobro na ziemi. Po śmierci spuszczę na nią deszcz róż".
Św. Tereska z Lisieux
Nowe fakty? Tym razem techniczne!
RATUJ SIĘ KTO MOŻE!
Tak brzmi techniczne hasło wyprawy. Co się pod tym kryje?
WIELE NIEBEZPIECZEŃSTW!
Podczas naszej wyprawy dowiemy się w jaki sposób uniknąć wypadków podczas naszych harcerskich wędrówek, spotkań, obozów…
Zasady bezpieczeństwa, pierwsza pomoc w nagłych wypadkach, zasady organizacji wędrówek i szalonych przygód…wszystko to dzięki warsztatom, symulacjom wypadków, prelekcji medycznej….!
Już teraz zachęcam wszystkie Ekipy które podejmują wyzwanie aby przygotowywały się do wyprawy w następujący sposób:
- Przygotować ( odnowić, skompletować itd.) Apteczkę Ekipy
- Uzupełnić i poprawić stan apteczki osobistej, która powinna się mieścić w każdym plecaku
- Wziąć udział w kursie pierwszej pomocy ( certyfikaty są dodatkowo premiowane na Złazie!
- Być otwartym na zadania dodatkowe od ekipy namiestniczki czerwonej! Szefowo odbieraj telefony i maile od namiestniczki! (((:
18 listopada 2009
nawet ja nie wiem dlaczego (:
12 listopada 2009
Wnieść ciepło do domu

Wiem za to co zrobić by po ciężkim dniu każdy kto do mnie przyjdzie znalazł trochę wytchnienia , umiem upiec szarlotkę z cynamonem by pachniało w całym domu, wiem co zrobić gdy nagle i niezapowiedzianie wpadnie z wizytą do mnie cała ekipa młodych przewodniczek a w lodówce pustki (:
22 października 2009
Przetrwać deszcz i zimę - gra w kolory (:

Gdy brakuje słońca i nic tak naprawdę nie wskazuje na to że zima się skończy...W takie dni najbardziej brakuje mi kolorów...znikają gdzieś, króluje szarość...Pada szary deszcz, ulice są zimne i mokre, wszystko jest śpiące - na czele ze mną...i wtedy zaczynam marudzić - próbka powyżej (;
Ale obudziłam się dziś z mocnym postanowieniem wprowadzenia w swoje życie kolorów... tak ,każdego dnia po jednym...może uda mi się przetrwać zimę.
Dziś wprowadzam czerwień - czerwona torba, czerwony polar,mam nawet czerwony kubek a w wazonie w pracy aż lśni czerwona róża - czerwień kolor ognia, kolor ciepła,
kolor, który rozbudza...
Trochę profesjonalnych (: informacji :
Czerwień, najgorętsza ze wszystkich barw, od najdawniejszych czasów była kolorem życia i skrajnych uczuć. Często jest uznawana za "kolor kolorów". W niektórych językach jest synonimem słowa "kolorowy", zaś w innych słowa "piękny".
W Japonii kolor czerwony jest symbolem i atrybutem bohaterstwa...
Kolor czerwony przyciąga wzrok, alarmuje, "doładowuje nasz siły", "cieszy oko".
I tak każdego dnia inny kolor - dziś czerwień , jutro zieleń a pojutrze błękit...cała paleta barw wiosny...GORĄCO POLECAM TAKĄ GRĘ W KOLORY!!! można sobie trochę poszaleć (:
To tak naprawdę tylko taka zabawa ale mam nadzieje ze choć trochę pomoże przetrwać zimowy czas bez słońca. Choć mam jakieś dziwne przeczucie że "słońce" przyjdzie - niekoniecznie pod taką postacią o jakiej zawsze myślę...jeszcze mnie coś zaskoczy!
15 października 2009

Już tuż, tuż...Już w maju!
Kolejna wielka przygoda na młodej drodze.
Czekajcie na kolejne wskazówki!
Czemuż jednak mówić o szale radości? nie, to wyrażenie nie oddaje prawdy, trzeba raczej mówić o cichym, pogodnym żeglarzu, który dostrzegł latarnię morską, mającą zaprowadzić go do portu... O świetlista Latarnio miłości, wiem jak dojść do Ciebie, odkryłam tajemnicę, przywłaszczenia sobie Twego płomienia."
26 czerwca 2009
Garść wspomnień i spełnione jedno marzenie!
Tak się spełniają marzenia....
Garść wspomnień. Sięgam pamięcią końcówki zeszłego lata a początku jesieni.
Byłam bardzo zmęczona, zniechęcona...ostatkami sił, które wykrzesałam z siebie zadecydowałam: biorę plecak i jadę w świat. I dosłownie tak zrobiłam. Zabrałam ze sobą dobrą koleżankę, plecak z podstawowymi rzeczami tak aby przeżyć: Szczoteczka do zębów, sukienkę, zeszyt do spisywania moich przemyśleń, mapę i mnóstwo adrenaliny.
Nina, moja dobra koleżanka przyjechała do mnie około północy, spać poszłyśmy około 2 w nocy wstałyśmy około 4 nad ranem co by się nie spóźnić na samolot. Na samolot, który miał nas zabrać na koniec świata. To był nasz pierwszy lot samolotem. Pamiętam że na lotnisku było niewiele ludzi a na dworze nie było zbyt ciepło, więc opatulone w polarach siedziałyśmy na lotnisku. W pewnym momencie uznałam, że warto rozpocząć tę wyprawę od kubka bardzo dobrej kawy...I tak się stało! Od tego momentu kawa była wszędzie i przy każdej okazji...
W samolocie nie było wcale tak fajnie. Ninie się podobało a ja delikatnie mówiąc byłam przerażona. Było wysoko, trzęsło, przypominały mi się wszystkie filmy katastroficzne jakie w życiu widziałam...Za oknem były chmury, chmur, chmury...zabrałam się do czytania książki. Musiałam sie czymś zająć by nie myśleć ile to km nad ziemią jestem. W pewnym momencie Nina pociągnęla mnie za rękaw i powiedziała:patrz za okno! - popatrzyłam, trochę niepewnie bo wysoko...Cudny, przepiękny błękit morza! Na morzu małe statki...nie było już chmur, słońce odbijało się w morzu. Tego nie można zapomnieć.
Lądowanie było najgorszym momentem całego lotu. Ciężko to przeżyłam, Nina się delikatnie ze mnie śmiała...miała rację bo wcale nie było tak źle (:
Wylądowaliśmy. Przedarłyśmy się przez tłum ludzi wychodzący z samolotu i stanęłyśmy na płycie lotniska...
BENVENUTO!!!
Rzym. Temperatura powietrza coś około 33 stopni celcjusza - a w Polsce 15 - ha ha!
Nina: Dominika, i co dalej? gdzie idziemy?
Dominika: Nina, idziemy za ludem, lud wie gdzie idzie....
I tak znalazłysmy plecaki, znalazłysmy wyjście z lotniska na peron pociagu, który zawiózł nas aż do metra. Po podróży trafilyśmy na miejsce naszego noclegu. I kawa!!!! Najlepsza kawa na świecie, w cudnej małej filiżance, czarny włoski skarb. ..
Potem była Florencja, Piza, Siena. Ostia...
Wyjazd miał być spełnieniem jednego małego marzenia. Takiego naprawdę jednego z wielu choć niezwyklego. I był idealny. Spełniło się moje marzenie - wypiłam kawę siedząc na słonecznym Rzymskim placu czytając ksiażki i obserwując dookola tłumy ludzi....
Warto dążyć do tego by spełniać swoje marzenia.
22 czerwca 2009
Ogniu Ojca - ogrzej mnie...
Litania do Boga Ojca
Ojcowskie serce Boga - ukryj mnie
Opieko ojcowskiej miłości - otaczaj mnie
Czułe dłonie Ojca - pieśćcie mnie
Światło Ojcowskich oczu - rozjaśniaj moje ciemności
Dotyku Ojca - uzdrawiaj mnie
Słowo Ojca - stwarzaj mnie na nowo
Ciszo Ojca - obejmij mnie
Duchu Ojca - tchnij na mnie
Synu Ojca - kochaj mnie
Miłosierdzie Ojca - spalaj mnie
Życie Ojca - wskrzeszaj mnie
Miłości Ojca - wyrzeźbij mnie
Ogniu Ojca - ogrzej mnie
Niewinności Ojca - ożyw dziecko we mnie
Pamięci Ojca - czuwaj nade mną
Obecności Ojca - bądź moją otuchą
Słodyczy Ojca - nasyć mnie
Wodo Ojca - wypełnij mnie
Usta Ojca - powiedzcie mi prawdę
Troskliwości Ojca - otwórz mnie na dobroć
Bliskości i bezpieczeństwo Ojca - spłyńcie na mnie
Czystości Ojca - przywróć mi godność
Szlachetności Ojca - bądź moim skarbem
Wrażliwości Ojca - ukaż mi piękno
Delikatności Ojcowska - rozbrajaj mnie
Radości Ojca - stop mój smutek
Łzy Ojca - nawracajcie mnie
Ramiona Ojcowskie - przygarniajcie mnie
Kolana Ojca - bądźcie moim odpoczynkiem
Policzku Ojca - bądź moim portem
Mocy Ojca - bądź moją skałą
Tarczo Ojcowskiej mądrości - uwolnij mnie od głupoty
Czasie Ojca - przepływaj we mnie
Wierności Ojca - ugruntuj mnie
Cierpliwości Ojca - bądź moją ostoją
Tkliwości Ojca - stop moją nieczułość
Wolności Ojca - stwórz we mnie nowe przestrzenie
Cierpienie Ojca - zrób we mnie miejsce na krzyż
Stopy Ojca - kierujcie moimi krokami
Pokoro Ojca - łam moją pychę
Ufności Ojcowska - złóż mnie w twoim sercu
Ojcze, Stwórco - ustalaj granice we mnie
Wolo Ojca - stwórz we mnie zgodę na miłość
Chwało Ojca - objawiaj się we mnie
Ty, który jesteś moim Ojcem
Ty, który stwarzasz z miłości
Ty, który jesteś dla dzieci
Ty, który całujesz nasze stopy
Ty, który dajesz nieustannie
bądź uwielbiony
bądź wywyższony
bądź ukochany
Abba, ufam Tobie. Wierzę Ci. Kocham Cię. Amen.
4 czerwca 2009
1 czerwca 2009
Potrzebne szczęście?
Poczucie bezpieczeństwa? tylko chwilowe - bo co będzie jak się np. takie komputer zepsuje?!Ostatnio tego doświadczyłam - da się żyć- choć magisterki nie napiszesz... (:
Poczucie bycia kimś ważnym? - jeżeli to dla kogoś ważne...jednak przemijające szybko
Poprawę nastroju? - to na pewno. Bo nic tak nie poprawia nastroju kobiecie jak kupno nowej rzeczy - co prawda rzecz ta zazwyczaj jest totalnie niepotrzebna ale przyznaje, kupno tej rzeczy pomaga...na chwile.
Rzeczy - sprawa przemijająca.
Bo do szczęścia potrzebny jest tak naprawdę jeden plecak, a w nim wszystko co ważne dla serca.
Bo do szczęścia potrzebny jest Anioł , który zawsze jest przy boku...
Bo do szczęścia trzeba obrać odpowiednią drogę, być czujnym na znaki, otwartym na ludzi...
By dojść do szczęścia trzeba umieć płakać, tęsknić, "umierać"...
Bo szczęście trzeba czerpać ze Źródła...
Trzeba uwierzyć w MIŁOŚĆ...
17 maja 2009
Fotorelacja ze Złazu Ekip - działo się, działo!
14 maja 2009
„ZAWISZA”
FEDERACJA SKAUTINGU EUROPEJSKIEGO
Ogólnopolska Pielgrzymka Przewodniczek - Czerna 2009 rok
„Wędrówka do źródeł radości…”
18-19-20 Września 2009 rok

Z ogromną radością zapraszam WAS do udziału w Ogólnopolskiej Pielgrzymce Przewodniczek, tym razem będziemy wędrować do przepięknego, ukrytego w wręcz mistycznym miejscu Sanktuarium Matki Boskiej Szkaplerznej i św. Rafała Kalinowskiego w Czernej pod Krakowem (www.karmalczerna.pl) Podczas pielgrzymowania będziemy rozważać tajemnicę wielkiego DARU jakim są sakramenty święte.
Bóg zechciał nas obdarzyć wielkim dziedzictwem jakim jest NIEBO a sakramenty są ścieżką do tej nieskończonej radości.
Wyruszmy tą drogą….
Namiestniczka Przewodniczek
11 maja 2009
ODA DO PIEROGA...czyli jaskinie, radość, pierogi i młode przewodniczki

Maj, mięsiąc miliona akcji harcerskich, harców,złazów i igraszek.
Młode przewodniczki w tym czasie tez mogą pochwalić się swoją przygodą!
Odbył się I Ogólnopolski Złaz Ekip Młodych Przewodniczek - Biały Dunajec 2009
Złaz pełen przygód i kosztowania radości zarówno w sposób duchowy jak i fizyczny. Przeszłyśmy kilka jaskiń między innymi Raptawicką, Mylną i Smoczą Jamę , odwiedziliśmy piękne tatrzańskie doliny ( np. Kościeliską, Wąwóz Kraków)...
Przeczytajcie kawałek recenzji Młodych Przewodniczek ze złazu:
"Pełne entuzjazmu ruszyłyśmy dalej do ostatniej jaskini-Smoczej Jamy. Przed nami rozległ się prześliczny widok ośnieżonych gór. To było niesamowite przejść się po śniegu po kolana w maju! Doszłyśmy do metalowych drabinek, które prowadziły do naszego celu. Jak każda z wcześniejszych jaskiń i ta miała łańcuchy, których trzeba było się złapać i wspiąć pod górę. Jak się okazało największą przeszkodą były mokre skały, które były bardzo trudne do przejścia. Do tego na jakieś 6 osób miałyśmy tylko jedną latarkę! Ale oczywiście jak zwykle w dobrych humorach i ze śmiechem na twarzy wydostałyśmy się na zewnątrz"
Przewodniczki z Warszawskiej Ekipy Młodych Przewodniczek
"Po przejściu Jaskini Raptawickiej, Mylnej, Smoczej Jamy wracałyśmy przez dolinę. Dziewczyny zaskakiwały i co lepsze zarażały energią. Nie omijały błotnych dróg, zbiegały śpiewając. Nie obyło się bez oscypka pokoju. Wróciłyśmy żeby przed Mszą św. Domyć się …rzecz pozornie niemożliwa. Nie sposób nie wspomnieć też o obiedzie. Pierogi były tego dnia… PIEROGI. Pokarm nadzwyczajny, a jakby tego było mało… w ilu opcjach! Z kapustą , grzybami, mięsem , ruskie, serem na słodko, z owocami… hm… należy się oda do pieroga!"
Ekipa Młodych Przewodniczek z Lublina
No właśnie były też pierogi - obiad okazał się genialny. Już na samych zakupach było śmiesznie - kiedy to pani która nas obsługiwała zaczęła liczyć paczki pierogów ( a pierogi były najlepszej jakości - wyrabiane na miejscu można powiedzieć że były góralskie!)
Było około 17 paczek pierogów to daje razem jakieś 280 pierogów... Jednak dałyśmy im radę i praktycznie wszystkie zostały zjedzone ze smakiem.
Ale złaz to nie tylko pierogi i jaskinie to też spotkanie z "radością" jako jedną z podstawowych cech każdej młodej przewodniczki. Zastanawiałyśmy się skąd ma wypływać nasza radość i jakie są jej źródła..pomógł nam w tym Ksiądz Paweł który dzięki swoim konferencją pokazał nam ścieżkę do do tej postawy.
Było pięknie, a już niebawem na stronie FSE.PL pojawią się nasze zdjęcia i opis naszych przygód.
Ale już zapraszam wszystkie młode przewodniczki na II Ogólnopolski Złaz Ekip Młodych Przewodniczek - miejsce jeszcze jest wielką tajęmnicą EKIPY NAMIESTNICTWA.
Póki co dziękuję wszystkim szefowym które podjęły wyzwanie do przygody wraz ze swoimi ekipami. Dzięuję za WASZ entuzjazm i otwarte serca.
Dziękuję Księdzu Pawłowi K za obecność i słowo radości oraz ASI P za wsparcie i pomoc w przeprowadzeniu złazu.
GRAZIE!
8 kwietnia 2009
26 marca 2009
Na ratunek smutnym!
Straszny paradoks - ale życie podobno jest usłane paradoksami.
Co raz bliżej wiosna, powoli zaczyna być coraz cieplej, słonko zaczyna co raz więcej i mocnej świecić. Wydawałoby się, że wszystko budzi się do życia, w ludziach jest więcej radości i maja więcej energii a tu BUM!
Dla niektórych ludzi początek wiosny to dni pełne ciężkich przeżyć, braku energii do pracy, nauki i życia. Poranki stają się trudne, bo jakoś brakuje motywacji do życia, brak skupienia, drażliwość a czasami nawet łzy ( czasami nawet nie wiadomo skąd!)
Dorosły człowiek staje się jak małe dziecko.
Co za paradoks - przecież WIOSNA idzie!!!! Totalnie nie rozumiem tego mechanizmu. Dlaczego na początek wiosny tak wielu ludzi wpada w depresje? Przecież tak logiczne na to wszystko patrząc powinno być na odwrót- to zima zmusza człowieka do siedzenia w domu bo zimno, zmusza do dłuższego snu i jakoś brak w niej optymizmu - brrrr!Na pewno odpowiedź na to jest prosta - naukowo, medycznie można pewnie na to odpowiedzieć!
http://www.studentnews.pl/serwis.php?s=16&pok=680
Można coś poczytać...
Sprawa jest o tyle poważna , że dotyka co raz większej ilości ludzi - NASZYCH ZNAJOMYCH!
Piszę to wszystko aby ktoś kto to przeczyta miał oczy otwarte i był wyczulony na ludzi, którym teraz jest szczególnie ciężko, aby miał w sobie więcej zrozumienia, tolerancji...
A czy można pomóc takim osobą? Można. Choć im się wydaje, że nie można.
Napiszę kilka prostych pomysłów jak można pomóc.
UWAGA - nie piszę tutaj o silnej depresji gdy człowiek nie ma siły nawet mówić - w takich przypadkach potrzebny jest lekarz, przyjaciel, ksiądz, modlitwa...i ciche bycie przy...
- Taka osoba pomimo tego, że najchętniej by położyła się do łóżka i przykryła kołderką i zamknęła wszystkie drzwi i okna - tak naprawdę potrzebuje towarzystwa. Kogoś kto zmotywują ją do działania - wspólne wyjście na zakupy, spacer, wycieczka rowerowa, impreza...to dodaje energii.
- Czasem pomaga nałożenie odpowiedzialności. Przekazanie tej osobie jakiegoś zadania, które ja zajmnie i zapomni się na chwile o tym że ciężko jest.
- Używanie magicznych słów: DASZ RADĘ! TA NOC NIEDŁUGO SIĘ SKOŃCZY! TO CO PRZEŻYWASZ MA SENS! czasem takim osobom wydaje się, że cały ten smutek jest bez sensu - a on przecież kształtuje osobowość tej osoby.
- Unikanie słów "noży"- WEŹ SIĘ W GARŚĆ! DO DZIEŁA! PRZECIEŻ POTRAFISZ! BĄDŹ SILNY!
- Wiem, że dla niektórych pomaga dobrze przyrządzona kawa i wyjście do kina - a potem dyskusja na temat filmu - to zajmujące a osoby w takich stanach mają bardzo mocno rozwinięte zmysły postrzegania rzeczywistości - zwłaszcza tej głębokiej czasem ukrytej!
- Z pomocą przychodzi nasz SKAUTING! Otwarte przestrzenie, wędrówki po górach,ciężkawy plecak, przyjaźń, wspólnota, modlitwa, mundur, krzyż z przyrzeczenia, różaniec w lewej kieszeni, płonący ogień, gitara, zadymiona herbata, kanapki z pasztetem i pomidorami i nieśmiertelne wędrówkowe spaghetti!
- Czasem trzeba wysłuchać, niech taka osoba popłacze, pomarudzi, pokrzyczy - te emocje muszą poprostu wyjść - takie oczyszczenie!
- Pamięć. Modlitwa za tą osobę...
- Trzeba uważać tez na siebie bo smutek jest taki że wciąga i nie wolno pozwolić sobie na to by wciągnęło i nas. Potrzebny jest dystans z naszej strony i wiedza i mocne przeświadczenie o tym, że to co spotkało naszego przyjaciela , znajomego, członka nasze rodziny za chwile minie!
No to się trochę pomądrzyłam. To co napisałam to tak naprawdę tylko prośba do Was wszystkich i do siebie też - miejmy oczy otwarte, gotowe dłonie do pomocy i silna wiarę w to że Wielki Post kończy się
NIEDZIELĄ ZMARTWYCHWSTANIA!
Niech zakróluje WSCHODZĄCE SŁOŃCE!
20 marca 2009
16 marca 2009
11 marca 2009
10 lat...co z nas wyrosło?
Dokładnie 10 lat temu w ogrodzie sióstr Elżbietanek we Wrocławiu , gdy padał ostry deszcz, ze łzami w oczach (ze szczęścia) złożyłyśmy swoje przyrzeczenie. Powyżej zdjęcie całego zastępu "KOLIBER" z Gryfowa Śląskiego wraz z obecną naczelniczką Anią M i Księdzem Stanisławem.
I co z nas wyrosło?
(-:
Jedna siostra zakonna.
Trzy Żony i matki
Jedna naczelniczka
Dwie namiestniczki
Inteligentne studentki
i Ksiądz Proboszcz!
10 marca 2009
"Stać się apostołem Radości"
Jestem pod wielkim wrażeniem tych wszystkich listów. I gorąco polecam tę książkę dla wszystkich, którzy poszukują Boga w każdym dniu swojego życia, tym wszystkim, którym może ciężko Go spotkać...
Matka Teresa dużo cierpiała, ja jednak chciałabym wzrócić uwagę na jej radosne usposobienie, na jej radosne powołanie. Pomimo wielkich ciemności w swoim duchu uważała się za najszcześliwszą na świecie. Mówiła, że jej zadaniem, powołaniem jest nieść radość tym , którym jest najciężej.
Zadziwiające jest to skąd miała tyle sił na to by każdego dnia obdarowywać ludzi ale i też Boga swoim uśmiechem. Postawa godna naśladowania.
Często pisała prosząc swojego kierownika duchowego o to by się modlił za nią by potrafiła codziennie z odwaga uśmiechać się do Jezusa, pomimo ciemności...
Można się zastanawiac czy radosć nie jest przypadkiem jedną z podstawowych cnót, postaw chrześcijanina , którego pragnieniem jest zdobyć dla Boga jak niejwięcej dusz, który pragnie przyciągnać do Boga każdego spotkanego na swojwj drodze człowieka.
Czym jest radość?
Dlaczego jest potrzebna?
Z czego wynika radość chrześcijanina, Dziecka Bożego?
Co przynosi radość?
Nad tymi i jeszcze wieloma innymi pytaniami będziemy zastanawiać się podczas naszego spotkania w Białym Dunajcu - 1-2-3 Maja 2009 rok.
25 lutego 2009
"Potrafię Ci śpiewać, choć łzy sercem płyną, dziękuję , Panie,- dziękuję za miłość"
Ewangelia MATEUSZA
Dziękuję za słońce, co świeci nad głową
dziękuję za miłość przez wszystkich zdradzoną
Dziękuję za gwiazdy pośród których błądzę
i za samotność spotkaną po drodze
Potrafię Ci śpiewać, choć łzy sercem płyną
dziękuję, Panie - dziękuję za miłość
Potrafię się cieszyć, choć łzy sercem płyną
dziękuję, Panie - dziękuję za miłość
Choćby i niechcianą, i jakby niczyją
bezbronną i słabą, ale przecież miłość
I za dni co przeszły, za braki i pełnię
dziękuję za miłość - wiem, że nie jest ze mnie
Potrafię Ci śpiewać, choć łzy sercem płyną
dziękuję, Panie - dziękuję za miłość
Potrafię się cieszyć, choć łzy sercem płyną
dziękuję, Panie - dziękuję za miłość
22 lutego 2009
Dzień Myśli Braterskiej 2009
20 lutego 2009
O Aniołach, z nadzieją na dobranoc.
Gdzie są anioły? Jak je odnaleźć?
Zawsze wyglądała na zwyczajną dziewczyną, miała problemy jak każdy, ale spotykały ją też mniejsze i większe radości. Wdzystko było niby takie szare, nijakie, ale jednocześnie normalne i dosć pospolite. Jednak od zawsze wierzyła w anioły...
Anioły były jej przystanią, jej światem marzeń, JEJ światem... Wiedziała, że nigdy nie zostaje sama w domu, jej pokój był wypełniony uskrzydlonymi przyjaciółmi. Czuła ich obecność, często z nimi rozmawiała. Każdej nocy jej Anioł Stróż, ten ulubiony, który znał i cenił ja najbardziej, siedział na szafie obok jej łóżka. Widziała go, dla niej ten blask nie był tylko odbiciem świecacej za oknem latarni, ona czuła, że tam siedzi właśnie On. Dla niej nie było strasznej i ciemnej drogi przez las, bo zawsze kiedy tego potrzebowała brała za rękę swojego niewidzialnego przyjaciela. Każdy egzamin zdawała, bo w razie kłopotów on szeptał jej na ucho odpowiedz. To był jej własny świat, nie mogli wejśc do niego zwykli ludzie...
19 lutego 2009
Dla wszystkich Młodych Przewodniczek - starszych też - możecie pomóc a przy tym świetnie sie bawić i przeżyć niezłą przygodę!
Bo naczelinczka powiedziała, że może być!
Witam w ten zimowy dzień. Sniegu mamy po kolana - i nie ważne czy to stolica czy Gryfów Śląski - śnieg jest wszędzie. Dzisiaj jest taki słodki dzień - bo tłusty (-; Póki co za soba mam dopiero dwa pączki ale to jeszcze nie koniec. Gdzie są najlepsze pączki w WAwie? Koleżanka Gosia mówi mi że na Chmielnej, wiem że na Centralnej też są dobre... Naczelniczka powiedziała że najlepsze pączki sa pieczone własnoręcznie - i ja się z nią zgadzam. Kiedyś gdy byłam jeszcze drużynową, miałam cudowną drużynę, byłam szalona i młoda zorganizowałam obóz na Mazurach. I właśnie tam jeden z zastępów ( utalentowane dziewczęta) upiekły na ognisku pączki...To było przeżycie - jedyne w swoim rodzaju.
Dobrze, to był taki lekki wstęp.
Naczelniczka powiedziała, że Blog może być (-:
Cieszy mnie to i chyba będzie trzeba jakoś rozwinąć tą działalność na szerszy zakres czytalników... Postaram się pisać o ważnych rzeczach , nie tylko o pączkach, muzyce i słoneczku.
Więc juz postanowione:
Będzie to BLOG namiestniczki. Hasło bloga będzie niezmienne - CHE LA FORZA SIA CON TE! (Niech moc będzie z Tobą!) Postaram się przekazywać Wam to co uważam za ważne w ZAWISZY, w wychowaniu, w domach, w Kościele, w miłości....
PS: Tylko nie krzyczcie,że pomysł ściągnięty od Naczelnika ( pozdrawiam serdecznie Druha ZK). Tak to prawda , pomysł jest żywcem ściągnięty ale co nie znaczy, że będzie gorzej...Choć ja mam całkiem inny styl pisania i napewno inne sprawy będą tu poruszane, to i tak wszytko jest w jednym duchu!
18 lutego 2009
Chwila buntu i znudzenia
Jest do zrobienia wiele. Czasem nie ma się na to wszystko siły i zostaje tylko bunt. Będe siedzieć i nic nie będe robić. Czy są jakieś sposoby by przełamać siebie pod tym względem?
Chociaż czasem tak sobie myślę a po co? Przecież życie nie może być jakimś okropnym obiwiązkiem. Przecież nie żyjemy dlatego, że musimy, że ktoś nam każe żyć. Życie ma być miłością ( owszem przepełnione jest cierpieniem - jak miłość) - trzeba nam podchodzić do życia z delikatnością, przyjaźnią, z pozytywnym nastawieniem.
Wiem, łatwo powiedzieć.
Dlatego czasem można się zbuntować przeciwko temu co musimy, i zrobić to c0 chcemy. Oczywiście ta wolność musi mieć w swoich fundamentach hasło : "Jeżeli Bóg jest na swoim miejscu wszystko jest na swoim miejscu" albo hasło św. Augustyna (bodaj że) - "Kochaj i rób co chesz"
A tak w ogóle to trzeba się czymś zająć a nie marudzić. I to mówię przede wszystkim do siebie.
No dobrze ale czym?
http://www.youtube.com/watch?v=M6bTjLgnvCA&feature=related
muzyczka ? poezji to tu nie ma - he he...ale jest to na każdej imprezie.
No to coś ładniejszego:
http://www.youtube.com/watch?v=se2ecmt9tUc
17 lutego 2009
Jest dobra wiadomość.
Dziś zadzwoniłam do Klasztoru Karmelitanów Bosych w Czernej pytaniem o możliwość zorganizowania tam Ogólnopolskiej Pielgrzymki Przewodniczek. Telefon odebrał pewien ojciec (nie pamiętam imienia - a szkoda) , rozmowa z nim trwała dobre 30 minut. I jest dobra wiadomość! Pielgrzymka odbędzie się w Czernej. Miejsce urokliwe, ciche, bardzo pobożna atmosfera wręcz mistyczna. Karmelitańska duchowość jest wręcz idealna na nasze potrzeby przewodniczkowe. Takie moje osobiste zdanie.
A i ten ojciec obiecał nam modlitwę o dobrych mężów dla tych nas które go nie mają. (-: jakoś tak wyszło! Przezabawna rozmowa to była.
Czyli mam miejsce na pielgrzymkę!
Druga radość i dobra wiadomość to plan Ogólnopolskiego Złazu Ekip Młodych PRzewodniczek w TATRACH. Ale się będzie działo! Będą jaskinie, będą ratownicy, będzie trochę historii harcerskiej, będzie ognisko i wiele innych niespodzianek. Szkoda że nie jestem Młodą PRewodniczką...Ale bym tam szalała...a teraz to mi tak średnio wypada...he he he - to był żart - ależ oczywiście że będe szaleć!
Kolejną dobrą wiadomością to weekend dla HR-ek Polskich. Sprawy idą do przodu co jest jedną z moich radości.
Czyli idziemy do przodu! I tak trzymać....!!!!
Trzeba się wreszcie obudzić. Mam wrażenie, że jeszcze nie wszyscy obudzili się po świątecznej przerwie. A już niedługo WIOSNA!!!!
15 lutego 2009
Trzeba od czegoś zacząć!
Piszę pracę mgr. To dopiero początek. Zastanawiam się nad rolą radości w życiu człowieka, w życiu współczesnego katolika...Stawiam teze 0czywistą : Dzięki radości można pociągnąć za sobą ludzi do Kościoła, do Wiary...Jest to taki katolicki PR (straszne określenie). ALe trzeba w tych czasach mediów i przekazów multimedialnych jakoś się odnaleźć i skorzystać z tych nowoczesnych narzędzi aby tak pozytywnie zdobyć świat!
Kościół nie jest zacofany, nie stoi w zaścianku - trzeba to w jakiś atrakcyjny sposób pokazać ludziom, którzy tego nie widzą. Poprzez świadectwo, aktywny udział w życiu publicznym, dzięki modlitwie i nawiązywaniu nowych znajomości dajemy dowód. Mamy do tego narzędzia.
Trzeba chcieć, dostrzegać potrzebę.